Forum www.adekwatnie.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nowotwór.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.adekwatnie.fora.pl Strona Główna -> Na poważnie.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amicalle
lukier, miód, liryczne cudo


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:16, 31 Lip 2008    Temat postu:

^też pomyślałam o vladzie palowniku ;x

Niestety takie mamy społeczeństwo.
Co do tego odwracania się ludzi - często też odchodzą, bo się po prostu boją. Jedni się boją, bo myślą, że to zaraźliwe(wtf). Inni nie wiedzą, jak się zachowywać w towarzystwie chorej osoby, co mają mówić, robić itp.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mergia
capo di tutti capi


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:19, 31 Lip 2008    Temat postu:

Amicalle napisał:
Inni nie wiedzą, jak się zachowywać w towarzystwie chorej osoby, co mają mówić, robić itp.


dobry znajomy nie będzie się czaił. poleci na czuja i będzie najwyżej miał nadzieję, że nie urazi.

no, tak myślę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amicalle
lukier, miód, liryczne cudo


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:45, 31 Lip 2008    Temat postu:

dobrze myślisz ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anedis



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:23, 31 Lip 2008    Temat postu:

Nie znam nikogo z rakiem... gdybym się dowiedziała, że ja mam, pewnie moją reakcją byłoby przesiedzenie w kącie najbliższych trzech dni i milczenie pełne niedowierzenia. A także, oczywiście, zastanawianie się, czemu akurat ja.

Jeśli spotkałoby to moją przyjaciółkę, tym bardziej nie wiem co bym zrobiła. Nie wiem czy coś by jej pomogła moja obecność >.<
ale dobrze byłoby zostać z nią do końca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amicalle
lukier, miód, liryczne cudo


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:39, 31 Lip 2008    Temat postu:

^pomogłaby obecność. wiesz, w takich sytuacjach nie trzeba nic mówić, trzeba po prostu być.

Ostatnio zmieniony przez Amicalle dnia Czw 18:41, 31 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anedis



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:47, 31 Lip 2008    Temat postu:

Ale jeśli bym tę osobę irytowała?
To znaczy... powiedzmy, że samym tym, że ja jestem zdrowa, a ona już nie..
Jestem pewna, że mnie [przynajmniej w pierwszych dniach] chodziłoby takie coś po głowie..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amicalle
lukier, miód, liryczne cudo


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:37, 31 Lip 2008    Temat postu:

pozwól, że zacytuję fragment książki^^

"W czasie choroby wystarczała mi sama obecność koleżanki. To, że o mnie pamiętała i mogła przyjść chociażby po to, żeby wspólnie pomilczeć.

Gdy wracałam po chemii do domu, często przychodziła do mnie koleżanka. Siadała przy moim łóżku i uśmiechała się. Nie musiałyśmy nic mówić. Wystarczyło mi, to że przy mnie było, otuchy dodawała mi świadomość, że ona jest przy mnie" ("abc, mieliśmy raka...")

nie irytowałabyś, na pewno ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Psychoooza.
kiedy księżyc mówi dobranoc.


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:47, 31 Lip 2008    Temat postu:

Anedis napisał:
Ale jeśli bym tę osobę irytowała?
To znaczy... powiedzmy, że samym tym, że ja jestem zdrowa, a ona już nie..
Jestem pewna, że mnie [przynajmniej w pierwszych dniach] chodziłoby takie coś po głowie..


ale zaraz potem myślałabyś, że jesteś szczęściarą, bo masz kogoś, kto nie uciekł przerażony tym co Cię spotkało, że jest przy Tobie mimo wszystko i na pewno dziękowałabyś Bogu, że masz prawdziwego przyjaciela (:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amicalle
lukier, miód, liryczne cudo


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:46, 31 Lip 2008    Temat postu:

^dokładnie :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anedis



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:38, 01 Sie 2008    Temat postu:

Przekonałyście mnie :D
Oczywiście, nie chcę mieć okazji być przekonana przez przyjaciółkę... ^^"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frau
Teren pilnie strzeżony.


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:34, 02 Sie 2008    Temat postu:

rak skóry.
Moja babcia miała go, ale na szczęście nie za bardzo rozwiniętego, taki stan przed-nowotworowy. Na szczęście wyleczyła się.

Mój daleki wujek zmarł na raka... nie wiem dokładnie, coś z przewodem pokarmowym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
pancerna.


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:24, 03 Sie 2008    Temat postu:

Na słowo NOWOTWÓR przechodzi mnie dreszcz i ręce zaczynają trząść mi się bardziej niż zwykle. Mój wieczny optymizm chwieje się w takich sytuacjach, ale równocześnie gdyby nie to wszystko, dziś nie byłabym taka jaka jestem.

Mój tata zmarł na białaczkę 6 lat temu. W sierpniu 2002, dwa tygodnie przed moją 1 klasą gimnazjum. Miałam 13 lat. Jego choroba i śmierć zmieniły całe moje życie. Zmieniły mnie, mój charakter, zachowanie, podejście do wielu spraw. Właściwie to w wieku 13 lat zaczęłam życie od początku, takie prawdziwe, bez różowych okularów.
Na początku udawałam przed samą sobą i całym światem że jestem silna, że daję radę. Udawałam tak usilnie, że w końcu sama w to uwierzyłam. Nauczyłam się optymizmu, bo przekonałam się, że TRZEBA się cieszyć tym co jest, bo w każdej chwili może tego zabraknąć.

Podziwiam Cię Amicalle, podziwiam Cię niesamowicie :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tryśka.



Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:08, 10 Sie 2008    Temat postu:

Mój ojciec zmarł na raka. Cztery lata cierpiał.

Poważna choroba. Tak wiele osób choruje. I doceniam ich za to, że się nie poddają i walczą do końca, o.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frau
Teren pilnie strzeżony.


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:52, 14 Sie 2008    Temat postu:

Bo to jest najgorsze. Lamentowanie nad jego biedną duszą, oj, oj...


Właśnie chciałabym przytoczyć przykład znajomej/sąsiadki mojej babci. Lekarze wykryli u niej raka piersi, jednak ona nie załamała się. Powiedziała, że nie chce odejść, bo wnuki są jeszcze za małe, ona ma jeszcze dużo planów, nie może zostawić męża...
Miała naświetlania, chemioterapię. Wyłysiała.
Jednak udało jej się wyjść z tego. Myślę, że dzięki silnej woli.
I teraz cieszy się życiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amicalle
lukier, miód, liryczne cudo


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:41, 14 Sie 2008    Temat postu:

Dobra, wypowiem się w końcu.

O mojej chorobie dowiedziałam się 18 stycznia br - lekarz zdiagnozował "guz kości udowej", moje podejście w sumie było "wtf, co ten koleś pierdoli, przecież ewidentnie widać, że to jest woda w kolanie" =d. Dał mi skierowanie na onkologię, w poniedziałek pojechałam do CZD i mię od razu na oddział przyjęli, później przez 2 dni miałam różne badania, w środę pojechałam na biopsję (to takie pobranie materiału z kości), w czwartek wróciłam do szpitala, a w piątek zaczęli mi podawać chemię, dopiero wtedy uwierzyłam, że jestem na prawdę chora. Mama mi nie powiedziała całej prawdy, stopniowała wszystko - później się dowiedziałam, że mam jeszcze przerzuty na płuca i że będę miała prawdopodobnie amputowaną nogę. Ale ja cały czas, od samego początku się nie poddawałam i walczyłam:)

19 maja miałam operację nogi - wycięto mi fragment kości zarażony nowotworem i wstawiono endoprotezę (to taka sztuczna kość). Później zaczęła się rehabilitacja - na początku było straszniestrasznie, ale aktualnie mam nogę świetnie rozruszaną i mam cały czas rehabilitację - chodzę o kulach teraz. Ale jeśli wszystko dobrze pójdzie, to od listopada będę już bez kul^^. No i we wrześniu jeszcze jadę na operację płuc do Rabki. I czeka mnie jeszcze sporo chemioterapii - do lutego co najmniej, a później przez rok podtrzymująca (czyli rzadziej, krócej i słabsza).

Jak chcecie o coś spytać, to walcie =d

[starałam się w jak największym skrócie to napisać :p]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.adekwatnie.fora.pl Strona Główna -> Na poważnie. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin